Mistrzostwa Europy odbywające się przed pięcioma laty we Francji to bez wątpienia najlepszy występ reprezentacji Polski od czasu Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Niewiele brakowało, a podopieczni Adama Nawałki znaleźliby się w półfinale i kto wie, czy w spotkaniu z Walią nie odgrywaliby roli faworyta. Czy uda się choć w niewielkim stopniu nawiązać do tych emocji, które przeżywaliśmy na stadionach i przed telewizorami w 2016 roku? Jakie są szanse Polaków na sukces w trakcie EURO 2020?
Zmiana formuły mistrzostw Starego Kontynentu i poszerzenie ich do 24 drużyn spowodowało, że wyjście z grupy i osiągnięcie etapu 1/8 finału nie jest już żadna sztuką. Wystarczy przypomnieć, że nasi pogromcy sprzed pięciu lat zajęli w fazie grupowej trzecie miejsce, nie pokonując w niej ani jednego rywala! Mało tego, Portugalczycy pierwsze spotkanie w regulaminowym czasie gry wygrali dopiero w półfinale, a mimo to są w tym momencie urzędującym mistrzem. Śmiało można przyjąć więc, że znalezienie się wśród szesnastu najlepszych drużyn Europy to plan minimum, na zrealizowanie którego Biało-Czerwonych bez wątpieniu stać. Przynajmniej na papierze.
Nie będzie kontrowersyjnym przyjąć, że murowanym faworytem do wygrania grupy E będzie reprezentacja Hiszpanii. Nie tylko jest ona jednym z gospodarzy całego turnieju, co powoduje, że piłkarze La Furia Roja wszystkie swoje spotkania grupowe rozegrają przed publicznością zgromadzoną na Estadio La Cartuja w Sevilli, ale jest po prostu najsilniejsza. Mistrzowie Europy z 2008 i 2012 roku mają coś do udowodnienia światu po trzech nieudanych turniejach mistrzowskich z rzędu, a ich postawa w eliminacjach do EURO 2020 i ubiegłorocznej lidze narodów pozwala sądzić, że będą oni jednym z faworytów do końcowego triumfu. Wiele wskazuje więc na to, że prawdziwa walka o awans rozegra się pomiędzy Polską, Słowacją i Szwecją. Czy uda nam się z niej wyjść zwycięsko?
Wiele powie nam spotkanie otwarcia w Saint Petersburgu, gdzie piłkarzom Paulo Sousy przyjdzie zmierzyć się ze Słowakami. Nasi południowi sąsiedzi zajęli trzecie miejsce w swojej grupie eliminacyjnej i awans na główny turniej osiągnęli dzięki zwycięstwie w barażach. Nie ma wątpliwości, że przynajmniej w teorii jesteśmy od Słowaków zdecydowanie lepsi, wszak powiedzieć, że ich największa gwiazda i kapitan w postaci Marka Hamsika swoje najlepsze lata już dawno ma za sobą. Historia jednak nauczyła nas, że nie powinniśmy naszych przeciwników lekceważyć, tak jak było to w latach ubiegłych z Koreą Południową, Ekwadorem czy całkiem niedawno Senegalem. Trudniejszą przeprawę mogą stanowić z kolei Szwedzi, którzy stanowią wspaniały kolektyw i awans na EURO 2020 wywalczyli bez Zlatana Ibrahimovica, który ze względu na kontuzję nie otrzymał powołania od Janne Anderssona.
Pozostaje mieć nadzieję, że nasze największe gwiazdy z Robertem Lewandowskim czy Piotrem Zielińskim na czele nawiążą do gry, jaką mogliśmy oglądać na francuskich boiskach przed pięcioma laty. Teoretyczne wyjście z grupy z drugiego miejsca może zakończyć się meczem 1/8 finału przeciwko Czechom, Szkotom, czy Chorwatom, a później? Turnieje, w których w fazie pucharowej o rozstrzygnięciu decyduje jedno spotkanie rządzą się swoimi prawami. W głowach Polaków powinna się na ten moment znajdować jednak wyłącznie Słowacja.